wtorek, 29 lipca 2008

Wygrałeś aukcję nr... :)


Właśnie wróciłam z dziewczynkami z podwórka.
Czekała na mnie niespodzianka - gdy mnie nie było, wygrała się aukcja :)

Rzecz wyszperana dla mnie przez Martina. Wie, że mam ostatnio na tym punkcie lekką obsesję.
Nie wie tylko na razie, za ile poszła. Otóż za połowę ceny, jaką przewidywaliśmy. A tyle chyba nie miałam :)

Pewnie pasuje bardziej do wymarzonego domu, niż do tego mieszkania. Ale to nic, to nic...



Zdjęcie pochodzi z aukcji.

poniedziałek, 28 lipca 2008

Tym razem w Izery


Była kiedyś taka średnio ładna reklama w TV. Miała pokazać, że na Dolnym Śląsku każdy znajdzie coś dla siebie. Reklama była taka sobie, ale myśl przewodnia jak najbardziej słuszna.

Do TEGO miejsca jechaliśmy spod domu 25 minut.
Całkiem poważnie - wierzę, że będę TAM kiedyś mieszkać. Wtajemniczeni wiedzą, gdzie to :)

Jagód było tyle, że można było siedzieć przy jednym krzaku godzinę. Była górska łąka i las, słońce i cień, widok z tych najpiękniejszych na świecie. Był z nami piknikowy koszyk, co bardzo podobało się dziewczynkom (dużym i małym). I w zasadzie tylko my. Nie licząc trzech panów, którzy kilkaset metrów dalej walczyli na miecze i strzelali z kuszy :)

Łupy, jakie przywieźliśmy, to: słój jagód, naręcze brzozowych witek dla mnie (zbierane a nie obłamywane naturalnie :), trochę zdjęć oraz ogromny entuzjazm i przekonanie, że nie chcemy żyć nigdzie indziej niż w naszych górach.









Zdjęcie nie oddaje za grosz potęgi tego widoku.
Ale lepszego nie mam, bo nie umiem zrobić... I to akurat mnie smuci.



Ach jeszcze jedno - dzisiaj Martin dokonał zakupów i czekamy na paczkę. Bo kolejnym razem pojedziemy TAM już z czymś, czego wczoraj bardzo nam brakowało :)
Latawce dla wszystkich!

sobota, 26 lipca 2008

wejście ptaszka


Nic już nie mówię, że wracam. Sama chciałabym wiedzieć, co będzie.

To co sprawia mi jednak jaką taką frajdę to stempelki.
Przyczynił się do tego Martin, który z podróży służbowej do Szwecji przywiózł mi lipcowy numer magazynu "Craft Stamper". Kochany. Sam nie wiedział, co czyni. Te kilkadziesiąt stron otwarło mi oczy na to, czym naprawdę może być ozdabianie za pomoca stempli. Skarbonka została rozbita i doszło do Zakupów Za Oceanem. Paczka będzie malutka, ale i tak nie mogę się jej doczekać.

W międzyczasie sprawiłam sobie kilka tuszy i wydłubałam parę nowych stempli z gumek. No i spróbowałam embossingu. To ostatnie mnie odurzyło :)


Najbardziej chyba cieszy mnie nowy zawijaskowy ptaszek. Wzór własny, wykonanie własne :)
Bardzo przydała się rada Pasiakowej, by do najcieńszych linii użyć radełka do manicure.


A to detal kartki, którą zrobiłam z jego pomocą.
I to właśnie moje pierwsze próby z embossingiem. Ależ mi się to podoba!


I jeszcze mały stempelek listek.
Zrobiłam go już jakiś czas temu. Wzorem był pędzelek z PS.
Przydaje się do różnych rzeczy - tutaj zrobiłam mini tagi,
z użyciem tuszy pigmentowych ColorBox Queue Rich Rustics.


Etykietki przydały się do opisania próbek wełny.