niedziela, 29 marca 2009

filcowe inspiracje - po drugie: japońskie książki, zakka


Moje liczne plany na ubiegły tydzień legły niestety w gruzach. Wszystko wskutek paskudnego problemu z barkiem, który dopadł mnie w zeszłą sobotę. Bolało okrutnie a prawą rękę w zasadzie miałam niewładną... Na szczęście jest już znacznie lepiej. Nadal jednak wielu rzeczy nie mogę robić (a nawet za bardzo utrzymać aparatu). Ponieważ jednak mogę już pisać, postanowiłam przynajmniej pokazać kolejną porcję moich filcowych inspiracji.

Tym razem - japońskie książki o filcowaniu. Znane mi tylko ze skanów, które ktoś łaskawie (choć pewnie bezprawnie) umieścił w sieci. Pełne czarująco pięknych, prostych prac. I świetnych aranżacji wśród zwykłych - niezwykłych przedmiotów. Nie wszystkie skany są dobrej jakości, czasem trzeba sobie trochę dopowiedzieć, czasem jednak nic im nie brakuje. Tutaj tylko kilka.















Powyższe zdjęcia pochodzą ze zbioru skanów udostępnionego przez Liz z feltcafe
oraz z bloga Angry Chicken.



Macie ochotę na więcej?
W pierwszej kolejności zachęcam do poszperania właśnie w kolekcjach na stronie feltcafe.
Znajdziecie tam całe mnóstwo tej słodkiej japońskiej inspiracji, nie tylko filcowej zresztą.

Rzućcie też okiem na posty u Townmouse, Fluffbuff oraz do tego zbioru znanej i lubianej Anabel z Fieltromanii.

Możecie także powalczyć z linkami, które znajdziecie pod zdjęciami na blogu Crafting Japanese (blog zresztą odnosi do mnóstwa japońskich książek nt. rękodzieła - warto przeszperać nie tylko dział filcowy).


I jak, zachciało Wam się coś ufilcować? Na mnie to niemal zawsze działa :D


Te książki, zdjęcia, projekty zachwycają, bo należą do sfery "zakka". A zakka, w największym uproszczeniu, oznacza sztukę dostrzegania piękna i subtelnych podtekstów w drobnych przedmiotach towarzyszących nam na co dzień a także tworzenie takich przedmiotów.

Chętnym by dowiedzieć się więcej, czym dla Japończyków (i nie tylko) jest ZAKKA - polecam artykuł Kaori Shoji a także zgrabne zestawienie informacji na squidoo.com. Albo po prostu wpiszcie we flickrowej wyszukiwarce np. "zakka book" i znowu oglądajcie, oglądajcie... :)
Warto :)


Miłej niedzieli i życzcie mojej ręce zdrowia, bo już mi się chce coś zmajstrować... :)

poniedziałek, 16 marca 2009

moje filcowanie - jeżyk (!) na wymiankę igielników


Moja wymiankowa pseudopoduszka na igły już dotarła do nowej właścicielki - Ani z Zielonego Wzgórza.
Mogę więc niniejszym przedstawić wam Połomskiego Jeżego. I jego jabłuszka.



Jeży jest jeżem magnetycznym - postawiłam na aspekt praktyczny -
- bo i maszyny do szycia się czepi i szpilki pozbiera...
Wewnątrz brzuszka ma mocny neodymowy magnesik
(zaszyty w kawałku bawełny, żeby się nie ślizgał).



Z jabłuszek jestem zadowolona, nie powiem. Są wielkości dziesięciogroszówki circa.
Robiłam je z cuuuudnej wełny, którą dostałam w prezencie od Rozellki. Kurcze, niezwykle się z tą czesanką pracuje. Każde jabłuszko dostało ogonek z brzozowej gałązki. Chyba sobie jeszcze kilka zrobię :)







Teraz już wiecie, skąd ten rechot, gdy odpakowałam prezent od Pasiakowej :D
Jeż za jeża! Szok!


No i dzięki dziewczynom z House of Art za sposobność do tej miłej wymianki!


sobota, 14 marca 2009

Pasiakowy jeż, czyli wymiana poduszek na igły


W wymianie igielników na House of Art trafiłam w kolejce za Pasiakową, co mnie ogromnie, ogromnie ucieszyło :D Dla niewtajemniczonych - oznaczało to, że dostanę poduszkę od Kingi właśnie. A każdy wie przecież, że Pasiak robi rzeczy cudne!

A potem przyszła paczuszka - jej zawartość ucieszyła mnie jeszcze niepomiernie bardziej!
Patrzcie, he he :D







Ponieważ nie władam igłą zbyt biegle, szokuje mnie staranność z jaką odszyto to maleństwo! A jabłuszko ma doszyty maleńki guziczek - skąd drogi Pasiaku wiedziałeś, że mnie ostatnio małe guziki okrutnie kręcą?

Kinga! Filipek ma u nas dobry dom... Dziękuję Ci bardzo bardzo!
A śliczną ptaszkową karteczkę jeszcze pokażę :D


PS.
Był jeszcze jeden powód głośnego rechotu, który wydałam z siebie widząc pasiakowego jeża.
Powiem Wam i pokażę w kolejnym poście :D


sobota, 7 marca 2009

Lepiej niż w lotto! Geninne - thank you!!!


Ha ha ha! Strasznie się cieszę!


No właśnie! Miałam szczęście wylosować kopię przepięknej pracy "Indigo" by Geninne!


zdjęcie z bloga Geninne
picture from Geninne's Art Blog


Kto zna Geninne, powinien domyślić się, jak się czuję :D

To niezwykła postać, jest dla mnie guru w dziedzinie arts & crafts, ale też podziwiam ją z całego serca jako osobę. Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zakupu jednej z jej ptaszkowych prac.
Tylko nie mogłam się zdecydować, którą wybrać :) Nic dziwnego, prawda?!
A teraz to cudo przyleci do mnie z Meksyku!

Och, na dworze buro, wszyscy jeszcze śpią a mnie roznosi z radości!!!


Geninne - THANK YOU! This means so much to me :D

wtorek, 3 marca 2009

filcowe tutki - filcowanie na szkielecie


Hello!



Zapraszam na krótką lekcję filcowania na szkielecie.

Druciany szkielet daje możliwość kształtowania gotowego filcowego przedmiotu. Zwiększa też trwałość delikatnych, wiotkich elementów - np. łapek czy uszu. Drut wewnątrz figurki ma jednak też swoje wady - stwarza problem z praniem czy farbowaniem gotowego przedmiotu, gdyż może rdzewieć.

Warto jednak spróbować - ja mam wielką radochę, bo Burak wygina śmiało ciało :)
Swoją drogą - tak brelok Burak wygląda w pozycji wyjściowej:




Do rzeczy - przygotujmy materiały i narzędzia:


Najistotniejszy oczywiście jest drucik. Ja korzystam z wyciorów do fajek z bawełnianym oplotem (dzięki Rozellko!). Można oczywiście wykorzystać tzw. druciki kreatywne (czyli z meszkiem), tyle, że są droższe :)
Co do trwałości - myślę, że żaden dający się kształtować drucik nie jest odporny na złamania. Także i ten, wielokrotnie wyginany może się złamać. Mimo to - ja nie znam lepszego rozwiązania.

Jak drucik, to i odpowiednie nożyce lub obcęgi.

Do tego naturalnie czesanka, igły, gąbka... Kilka słów na temat igieł. W przypadku filcowania na drucie szczególne ważne staje się, by igły miały pierwszy zadziorek możliwe blisko czubka. Pozwala to na płytkie filcowanie, w bezpośredniej bliskości drucika. Jeśli chodzi o tę cechę - dla mnie niezastąpione są igły Clover.

Ja przygotowałam i inne drobiazgi potrzebne do wykonania breloczka.


Kształtujemy szkielet z wyciorów:








Splatając kolejne fragmenty drucika, zwracamy uwagę, by był spleciony możliwie ściśle.


Zaczynamy filcowanie. Szykujemy pasemka czesanki i stopniowo oplatamy szkielet. Jak zawsze - proponuję, by użyć większej ilości cieńszych warstw, niż od razu dużej ilości wełny (patrz lekcja I).


Tu owinęłam kilkakrotnie główkę i tułów pierwszym pasemkiem czesanki. Zaczynam filcowanie wokół szkieletu, na razie nie filcuję w kierunku drucika. Już jednak podczas takiego filcowania włókna czesanki zbiegają się, zaczynają otulać szkielet.





Owijam kolejne części szkieletu. Wełnę na poszczególne części figurki nakładam tak, by zachodziły na siebie - np. nakładając wełnę na łapkę sprawdzam, czy zachodzi na tułów i główkę - dzięki temu uzyskam jednolity filc, a nie osobno sfilcowane elementy.

W przypadku łapek czy ogona warto szczególną uwagę zwrócić na to, by na końcówkach dołożyć odpowiednio dużo czesanki. Dzięki temu drucik nie przebije się potem przez filc.





No i filcujemy, filcujemy... Nakładamy kolejne warstwy wełny i... filcujemy.

Cały czas uważamy przy tym na igły - zwłaszcza, gdy filcujemy już w kierunku drucika.
Ja nie złamałam żadnej :)


Półproduktowi (półBurakowi?) nie zrobiłam zdjęcia. Poddałam go farbowaniu (ryzykując rdzewienie drucika, wiem), dodałam oczka i powierzyłam rolę dyndadełka przy mojej torbie na aparat. O tu:




Miłego filcowania!

ola


EDIT: Mąż ochrzcił Buraka RumBurakiem i teraz na mnie krzyczy, że zapomniałam...
No to prostuję, dla porządku... :)
Przeczytałeś? :)


niedziela, 1 marca 2009

mini magnesy na pięterko


Nie wiem, w co ręce włożyć. Mnóstwo pomysłów, obiecanych tutków itd.
Dużo rzeczy zaczętych, mało skończonych... Nie brak mi zapału, tylko się zorganizować nie mogę :)

Musiałam więc przyhamować lekko i zrobić coś dla siebie - brakowało mi magnesów do użytku na pięterku. Kolory, które teraz bardzo lubię (motyw z niezastąpionego papieru z tesco ogóresco).




Kto się dopatrzy, co jest napisane na karteczce, będzie wiedział, że kolejny filcowy tutek jednak w drodze.
Też będzie mini, jak magnesy :)

Wielkimi krokami zbliża się też opis narzędzi i wełenek do filcowania - czekam na pewną przesyłkę, która pozwoli mi uzupełnić wiedzę, więc proszę o cierpliwość :)
A zaraz potem będzie... candy! :D


Miłej reszty niedzieli i nowego tygodnia!

ola