wtorek, 26 lutego 2008

Prezent dla samej siebie

Dziś przyszła długo oczekiwana przesyłka. A w niej między innymi książka, którą trzymałam w merlinowym schowku od ponad roku...
Powiem szczerze, nie miałam jeszcze w rękach tak cudownej książki o rękodziele - w języku polskim.
Opisuje CAŁE MNÓSTWO technik - niektóre bardziej, inne nieco mniej wyczerpująco. Wnikliwa lektura ujawnia może małe braki i osoby doświadczone w pewnych dziedzinach pewnie pokręcą trochę nosem. Jednak projekty są tak ciekawie, że aż chce się zgłębić podane informacje. Jest przecież jasne, że nie sposób zawrzeć wszelkich tajników ponad trzydziestu technik w trzystustronicowej książce...
Prezentowane projekty wydają się być stosunkowo proste do wykonania. Każdy inspiruje, większość od razu chciałoby się wykonać.

Poza tym, że zachwyciła mnie doborem i ilością tematów, książka utrzymana jest w stylistyce, którą uwielbiam i przepięknie wydana! Nie ma w niej chyba jednego złego zdjęcia.

Znalazłam tu moje ulubione techniki, ulubione kolory, ulubione dodatki, nawet ulubione motywy oraz piękne aranżacje zdjęć. I naprawdę wiele nowego. Fantastyczna książka.



a great book I got today!

"Rękodzieło - Craft"
aut. Katherine Sorell; zdj. Howard Sooley
ISBN 83-87112-52-6

niedziela, 24 lutego 2008

Rudawy

To był pierwszy w tym roku rodzinny spacer w Rudawach. Było niezwykle ciepło jak na koniec lutego: całe 18 stopni. Dziewczynki chciały koniecznie sprawdzić, jak wygląda ich ulubiony strumyk. Budowa tamy okazała się niezbędna.

A wiosna? Jeszcze nie dzisiaj. Słychać już ptaki, były motyle i kilka bezczelnych, bladozielonych pędów. Pod grubą warstwą zeszłorocznych rudych liści już na pewno wrze. Ale jeszcze nie ma tej zielonej mgiełki na drzewach...
Dziś, gdy podniosło się głowę, było tak...


... a za 2, góra 3 miesiące będzie tak! I na to czekam. Bardzo.

czwartek, 21 lutego 2008

Top Secret

Mam straszną anginę... Moment, to nie o tym miało być..

Mam wspaniały dzień! Awizo, które wczoraj wyjęłam ze skrzynki zamieniłam na poczcie na paczkę. Ale jaką! Papier w liliowe kwiaty, piękny, arystokratyczny charakter pisma. Imię nadawcy zasugerowało zawartość - miałyśmy mianowicie z tą przemiłą osobą pewien sekret. A dokładnie Top Secret.

I nie myliłam się. Rzeczony Top Secret zapakowano w pistacjową bibułkę i
przewiązano dwoma wstążkami - czekolada + róża. Bardzo smakowite!
Poza tym pięknym zawiniątkiem w paczuszce znalazłam jeszcze całą mnogość śliczności - kremową różę do której niegdyś wzdychałam, a także...


...niezwykły jeleniogórsko - poznański scrapek, ech... wzruszyłam się.
Wszystkie elementy są tu SPECJALNE.
Miejsce tego obrazka będzie w moim kreatywnym kąciku na pięterku.



I wreszcie 2 ATC, które naprawdę ogromnie mi się podobają. Będą oprawione.



A teraz powrót do zawartości zawiniątka... Coś niezwykłego...

Ten cudny czekoladowy top wymaga kilku słów opisu. Zdobył on mianowicie srebro w jednym z naszych konkursów na Craftladies. Ja dawałam mu złoto. Po konkursie wyraziłam swój niekłamany zachwyt, a Iza zaproponowała, że go dla mnie zrobi... Byłam w siódmym niebie :) Nastąpiła sekretna wymiana listów, poufne przekazanie włóczki, i całkowicie tajne przekazanie wymiarów. A efekt przerósł moje oczekiwania!

Izuś - I LOVE YOU!

Nowe biżu Rity


Jakiś czas temu Rita dostała maila. Mail sugerował, że Rita powinna spodziewać się tajemnej miłosnej przesyłki. Była niezwykle podekscytowana i chciała nawet czasowo zamieszkać w skrzynce na listy. Przyszedł jednak mróz a Rita taka nieodziana... Czekała więc w domu. Dni mijały, Rita więdła w oczach. Od czasu do czasu dopadał ją globus histericus bądź omdlewała w swym szezlongu i trzeba było podawać sole. Po dwóch tygodniach Rita całkowicie straciła nadzieję.

A dziś wyszło słońce. I Poczta Polska postanowiła zlitować się nad Ritą. W skrzynce pojawiła się biała koperta, a nadawcą okazał się być niejaki Walenty Kochanek, z Warszawy!

Tak chciałam uwiecznić kopertę, piękne małe zawiniątko wewnątrz i jeszcze mniejsze pudełeczko w zawiniątku... Ale nie mogłam tego zrobić Ricie - nie wytrzymałaby już ani chwili dłużej!

A oto, co Walenty ofiarował Pannie R.


Przecudnej urody srebrne mini kolczyki. W ulubionych kolorach Rity!



Po południu Rita zaszyła się w swoim buduarze.
Nie chcąc jej niepokoić, kolejne zdjęcia musiałam robić z ukrycia.


Dziękujemy Ci Walenty! Sprawiłeś nam mnóstwo radości!
A że za każdym wielkim mężczyzną stoi wspaniała kobieta - pragniemy także podziękować przemiłej Gagu! Liczne buziaki!

poniedziałek, 18 lutego 2008

Wiosenne zakupy

Wczoraj w Empiku na Bielanach trafiłam na wyprzedaż Raychera. Amok!
Przywiozłam torbę koraliczków - naturalnie z przewagą różowych i zielonych... Są takie śliczniutkie w tych malutkich pudełeczkach...

A że na koraliczkach się nie skończyło (bo czy można sobie odmówić papierowego sznurka albo posrebrzanego drucika?!), moje zasoby znowu wyraźnie się powiększyły. Przerażające ale cudowne.


Przystawka


czwartek, 14 lutego 2008

Jeszcze o wymianie walentynkowej

Jak już pisałam wcześniej, brałam udział w walentynkowej wymianie na Craftladies. Losowanie zdecydowało, że zostałam Walentynką dla Miszelki, co mnie dość mocno stremowało. Wzięłam się jednak do pracy i zrobiłam:

Komplet magnesów na lodówkę "Ćwir":




Filcowanego igłami ptaszka.
Nóżki i wieszadełko z ulubionego woskowanego sznureczka w kolorach malinka i malinka ze śmietanką, mniam...


Moją dumę i chlubę, czyli własnoręcznie wykonaną wstążkę z imieniem Miszelki.
Pomysł z niezwykłej strony PatchworkPottery - już od jakiegoś czasu miałam zamiar go wypróbować.
Ciut żmudne i w domu śmierdzi przez dwa dni, ale warto :)


Całość zapakowałam. Z czułością.


I powierzyłam Poczcie Polskiej.
Dotarło, o czym świadczyć może ten
wpis w Miszelkowym Schowku.

Wymiana walentynkowa


Wymiana walentynkowa na Craftladies to moja pierwsza w życiu wymiana. A taka wymiana to świetna rzecz. Mnóstwo miłych emocji :)

Tajne (!) losowanie zadecydowało, kto komu będzie Walentynką. Ja przygotowywałam paczuszkę dla Miszelki. Ale o tym w kolejnym poście.

W sobotę dostałam przesyłkę. Biały papier, złoty sznureczek. Leżała na schodach i czekała. Dziś rano Mila poderwała mnie z łóżka piszcząc "ooooootwieeeeeeeraaaaaaaj!!!!" No i otwarłam.

Renata aka mikaz16 :) podarowała mi niezwykłą kartkę wykonaną m.in. techniką pergamano. Jak sądzę, wymaga to benedyktyńskiej cierpliwości. Karteczka jest tak staranna, misterna i czyściusia, że aż strach mi było wziąć ją do ręki. Wewnątrz jest wiersz. O miłości naturalnie.



Ale to nie wszystko - małe pudełeczko z falistej tekturki kryło prezent zasadniczy - uroczy wisiorek - ręcznie malowane na szkle kwiatuszki.


Pańdziuńdzia Renatko (jakby powiedziała Maja)! A po polsku: dziękuję Renatko!

Rita


Zanim napiszę, co miłego spotkało mnie w Walentynki, chciałabym wprowadzić na salony pewną filcową Panią. Na imię jej Rita.

Rita jest większa niż dotychczasowe moje lalki - stojąc mierzy 30 cm. Zabrała zatem odpowiednio więcej mojego życia - jakieś 22, może 24 godziny (razem z osprzętem). Filcowana z wełny nie wyczesanej do końca, co było nie do końca przyjemne przyjemne :)
Kończyny (ble) na cienkiej kaletniczej nici nylonowej - jak widać poniżej, daje to Ricie duuuuuże możliwości.

Rita ma słabość do ładnej bielizny i swojego lawendowego szezlonga (także filcowany igłami z czesanki merino, nogi z drewnianych koralików).







Rita miała szczęście zdobyć laury w zimowym konkursie na forum Craftladies.
Była zachwycona, podobnie jak ja :)

EDIT: Rita na Softies Central :D Dziękuję za info, Jolu!

Witam :)


Jeszcze nie całkiem zadowolona z wyglądu strony i z niemałą tremą - zaczynam :)
Chciałabym, żeby ten blog był o filcowaniu i innych moich pasjach.
I może troszkę o tym, co u mnie słychać.

Chciałabym, żeby był dla mnie i może kiedyś dla moich dziewczynek.

Wszystkich, którzy zaplączą się tutaj mniej lub bardziej przypadkowo - witam i zapraszam serdecznie.
Ola