Moje liczne plany na ubiegły tydzień legły niestety w gruzach. Wszystko wskutek paskudnego problemu z barkiem, który dopadł mnie w zeszłą sobotę. Bolało okrutnie a prawą rękę w zasadzie miałam niewładną... Na szczęście jest już znacznie lepiej. Nadal jednak wielu rzeczy nie mogę robić (a nawet za bardzo utrzymać aparatu). Ponieważ jednak mogę już pisać, postanowiłam przynajmniej pokazać kolejną porcję moich filcowych inspiracji.
Tym razem - japońskie książki o filcowaniu. Znane mi tylko ze skanów, które ktoś łaskawie (choć pewnie bezprawnie) umieścił w sieci. Pełne czarująco pięknych, prostych prac. I świetnych aranżacji wśród zwykłych - niezwykłych przedmiotów. Nie wszystkie skany są dobrej jakości, czasem trzeba sobie trochę dopowiedzieć, czasem jednak nic im nie brakuje. Tutaj tylko kilka.
Powyższe zdjęcia pochodzą ze zbioru skanów udostępnionego przez Liz z feltcafe
oraz z bloga Angry Chicken.
oraz z bloga Angry Chicken.
Macie ochotę na więcej?
W pierwszej kolejności zachęcam do poszperania właśnie w kolekcjach na stronie feltcafe.
Znajdziecie tam całe mnóstwo tej słodkiej japońskiej inspiracji, nie tylko filcowej zresztą.
Rzućcie też okiem na posty u Townmouse, Fluffbuff oraz do tego zbioru znanej i lubianej Anabel z Fieltromanii.
Możecie także powalczyć z linkami, które znajdziecie pod zdjęciami na blogu Crafting Japanese (blog zresztą odnosi do mnóstwa japońskich książek nt. rękodzieła - warto przeszperać nie tylko dział filcowy).
I jak, zachciało Wam się coś ufilcować? Na mnie to niemal zawsze działa :D
Te książki, zdjęcia, projekty zachwycają, bo należą do sfery "zakka". A zakka, w największym uproszczeniu, oznacza sztukę dostrzegania piękna i subtelnych podtekstów w drobnych przedmiotach towarzyszących nam na co dzień a także tworzenie takich przedmiotów.
Chętnym by dowiedzieć się więcej, czym dla Japończyków (i nie tylko) jest ZAKKA - polecam artykuł Kaori Shoji a także zgrabne zestawienie informacji na squidoo.com. Albo po prostu wpiszcie we flickrowej wyszukiwarce np. "zakka book" i znowu oglądajcie, oglądajcie... :)
Warto :)
Miłej niedzieli i życzcie mojej ręce zdrowia, bo już mi się chce coś zmajstrować... :)
12 komentarzy:
z taką nauczycielką, to faktycznie chce się filcować:) chociaz bronię się przed tym wszystkimi kończynami, bo albo przestanę spać, albo jeść, albo dziecię oddam do przedszkola z internatem, żeby mieć na wszystko czas. pracy nie mogę rzucic, bo za coś trzeba byłoby kupić filc;) pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do formy!
i teraz moje plany na niedzielne popołudnie legły w gruzach :) i to nie tylko z powodu barku (też prawy - efekt jazdy na rolkach :D)
nie oderwę się już od mojego la'ptoka jak nic... to wszystko jest takie piękne...
i dziękuję za zakkę - wreszcie jest nazwa na nienazwane coś co siedzi w człowieku :)
kuruj się szybko, nie mogę się już doczekać Twoich kolejnych cudów :))
pozdrawiam cieplutko
Oglądanie pięknych przedmiotów działa na mnie dokladnie tak samo.. dostaję motorka.. fajny post, pozdrawiam :)
Olu czy wiesz, ze zapytałam dwie znane mi bliżej Japonki, czy znają temat filcowania. Pokazałam Im moje prace. Ze zdziwienia dostały oczy jak spodki. Pojęcia nie miały bidule, ze istnieje coś takiego jak filc. Ha, ha zabawne prawda ?
Zakochałam się w Jeżym Połomskim! Postanowiłam zatem skorzystać z Twoich przejrzystych tutoriali i rozpocząć przygodę z filcowaniem napisałam o tym tutaj: http://aggaw.blogspot.com/
Bardzo dziękuję Ci za inspirację :-) Pozdrawiam cieplutko
ja tak niesmialo, bo wlasnie przyznalam ci male wyroznienie... szczegoly na moim blogu
x
Olu z całego serducha zdrówka Ci życzę, bo już się nie mogę doczekać Twoich wspaniałych filcowanek i dziękuję za cudne inspiracje.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna
ohh ahhh.... piękne!!! te portmonetki :D sama miałam kiedyś taką materiałową ale filcowe są mega urocze :) powrotu do zdrówka życze :*
Witam,
do tej pory tylko podglądałam nieśmiało - teraz muszę coś napisać.
Skusiłaś mnie kobieto - czesanka i igły już do mnie lecą, pomysłów mnóstwo, umiejętności zero :)))
Hmmm... Portmonetka???
Z chęcią poczytam, bo jestem pod wrażeniem, choć sama nie filcuję i filcować raczej nie będę. A tak poza tym cieszę się, że trafiłam na tego bloga, bo tu czuć "zakka";)
Pozdrawiam!
Ale fajne pingwiny!
Prześlij komentarz